Kalisz - legenda o Dorotce

Kalisz      0 Opinie

Opis

Dumny i porywczy starosta zamku kaliskiego miał piękną córkę Dorotkę. Prawie co roku do Kalisza przyjeżdżał król ze swym dworem. Wśród dworzan było wielu młodych panów i rycerzy. Wielu z nich, oczarowanych urodą Dorotki, prosiło o jej rękę. Niestety, starościanka wszystkim odmawiała. Starosta chciał córkę wydać za mąż bogato i godnie, ale ona nie życzyła sobie widzieć zalotników. Siedziała w swej izbie i wyglądała przez okno na ulice miasta.

Do izby Dorotki oprócz ojca nie mógł wejść żaden mężczyzna. Wyjątkiem był młody kaliski szewczyk Marcinek. Dorotka musiała mieć co miesiąc nowe buciki, i to buciki robione przez pięknego Marcinka. Ojciec tolerował te zachcianki córki - stać go przecież było na tę niewinną fanaberię.

Pewnego razu król wysłał starostę z poselstwem do dalekiego kraju. W tym czasie miasto nawiedziła zaraza. Umierali starzy i młodzi, słabi i silni, kobiety, mężczyźni i dzieci. Ludzie umierali na ulicach.

Marcinek, dbając o to, aby przykry widok nie raził pięknych oczu starościanki i by omijała ją zaraza, stale przebywał w okolicy zamku i usuwał zmarłych z bruków ulic Grodzkiej, Toruńskiej, Mariańskiej i Farnej. Kiedy zorientowano się, że Marcinek codziennie bywa w zamku i przesiaduje w komnacie Dorotki, zabroniono mu przychodzić do niej. Od Dorotki odsunięto starą piastunkę, która podobno ułatwiała młodym spotkania, a dano jej złą, starą dwórkę.

Odtąd często widywano szewczyka, gdy z ulicy tęsknie patrzył w okratowane okno nad bramą zamku, gdzie nie było już pięknej twarzy Dorotki, za to często wyglądała chuda, sroga twarz nowej opiekunki.

Pewnego razu, gdy chuda jędza mocno zasnęła, w komnacie Dorotki zjawił się, sobie tylko znanym sposobem, szewczyk Marcinek. Słodka noc minęła jak czarowna chwila, a wczesnym rankiem Marcinek chciał się wymknąć z zamku. Drogę zagrodzili mu jednak halabardnicy. Uciekając przed nimi wbiegł na krużganki a potem na dach, za nim biegli halabardnicy. Nie namyślając się długo, skoczył Marcinek na bruk ulicy Grodzkiej, tuż pod okno ukochanej.

Osłupiałym wzrokiem patrzyła Dorotka, gdy z zakrwawionego bruku unoszono martwe ciało ukochanego chłopca.-[PODZIEL]-Pewnego wieczoru zaczęły bić dzwony Św. Mikołaja, po czym z ciemności ulicy Grodzkiej wynurzyła się dziwna procesja. Przodem niesiono chorągwie i płonące żagwie, a dalej szła gromada ludzi obnażonych do połowy ciała i śpiewała nabożne pieśni. Światła pochodni ukazywały pocięte ramiona i plecy mężczyzn i kobiet. Procesja szła w kierunku ulicy Farnej, a po chwili zaczęły bić dzwony kolegiaty. To gromada biczowników krążyła po Kaliszu i wstępując do kościołów przy biciu dzwonów, chłostali się biczami. Kto chciał przystąpić do takiej gromady, powinien zaopatrzyć się w żywność lub pieniądze na 33 dni i 12 godzin, co miało przypominać lata Chrystusowe, i tyleż czasu spędzać na praktykach bractwa.

Biczownicy zniknęli wkrótce z miasta, a wraz z nimi poszła i piękna Dorotka. Widywano ją w różnych miejscowościach Wielkopolski, idącą na czele procesji biczowników.
Tymczasem wrócił z dalekiego kraju starosta kaliski, bardzo stęskniony za ukochaną córką. I tu wieść o Dorotce boleścią i gniewem zalała mu serce. Do lochów zamkowych wtrącił halabardników i dowódcę zbrojnej załogi za brak pieczy nad zamkiem i starościanką.

Zniesiono wkrótce procesje biczowników i zabroniono do nich przystępować. Grupy biczowników, ukrywając się przed władzą, włóczyły się po polach i lasach zamieniając się w bandy rozbójnicze. Podobno wśród pierwszych schwytanych biczowników, przywiezionych do Kalisza w zakrytych jucznych wozach znajdowała się Dorotka z chorym umysłem.

Srogi i zapamiętały w swym gniewie starosta zbyt boleśnie odczuł swą hańbę i wstyd. Nieszczęsną córkę kazał żywcem zamurować w jednej z 15 baszt obronnych miasta, znajdującej się na tyłach kolegiaty. Tu dokonała żywota.

W baszcie tej później zamykano dziewczyny występne i nazywano je Dorotkami, a sama baszta do dziś Dorotką się zowie. Do dziś również w bezchmurne, księżycowe noce można usłyszeć niesione z wiatrem od baszty ciężkie westchnienia i cichy płacz starościanki.

Zdjęcia

Kalisz - baszta Dorotka
Kalisz - baszta Dorotka
baszta Dorotka
okienko w baszcie Dorotka