Opowieść o Warsie i Sawie

Warszawa      0 Opinie

Opis

Dawno, dawno temu kraj nasz porastały gęste, nieprzebyte knieje, poprzecinane wstęgami rzek i strumieni, groźne w głębokie bagna, pełne dzikich zwierząt. Żyły tu wówczas tury i żubry, niedźwiedzie, łosie, jelenie, wilki, dziki i wiele innych zwierząt. Rzadko można było spotkać osady ludzkie, a ich mieszkańcy nie kontaktowali się z obcymi. Ludzie żywili się mięsem upolowanych w lasach dzikich zwierząt, rybami złowionymi w rzekach, miodem z leśnych barci, jagodami, grzybami i ziołami, które zbierano w lesie. Puszcze dawały ludziom wszystko: drewno do budowy domów i na opał, skóry na ubrania i posłanie, mięso i rośliny na pożywienie, a kości, kamienie i drewno – na broń.

Był już wiek X. Na brzegu wielkiej rzeki, którą nazywano Wisłą, stała mała chatka, w której mieszkał rybak Wars ze swą żoną Sawą. On każdego dnia wypływał swą dłubanką na Wisłę, gdzie całymi dniami łowił ryby. Ona hodowała parę owiec, dwie kozy i stado kurek, zbierała w lesie jagody, grzyby i zioła, a czasami z Warsem wybierała miód z barci. Suszyła też ryby, które przeznaczali na wymianę na inne towary. Wieczorami przędła wełnę z runa owczego. Rybak u wędrownych handlarzy wymieniał suszone ryby na inne produkty, jak mąka, kasza, czy gliniane naczynia lub inne sprzęty przydatne w domu.

Pewnego dnia Wars płynąc po rzece swą łodzią zauważył nad wodą samotnego jeźdźca, który zsiadł z konia, zbliżył się do brzegu rzeki i pił z niej wodę. Jego koń również pochylił łeb i gasił pragnienie. Później mężczyzna położył się na trawie i odpoczywał. Po jakimś czasie wstał, poklepał konia, wsiadł na wierzchowca i jechał powoli wzdłuż brzegu Wisły. Widać było, że stara się być jak najbliżej wody, aby nie zgubić drogi.
Kiedy Wars upewnił się, że jeździec jest sam, podpłynął do niego i spytał:
- Nie potrzebujecie pomocy, panie?
Jeździec spojrzał w twarz rybaka, a kiedy ujrzał w jego oczach troskę, zatrzymał się i rzekł:
- Byłem w okolicznym grodzie, wybrałem się z towarzyszami na polowanie i zabłądziłem. Zgubiłem towarzyszy, zgubiłem drogę, nie wiem, gdzie się znajduję, jestem zmęczony, spragniony i głodny. Możecie mi pomóc, dobry człowieku?
- Zapraszam w skromne progi naszej chaty. Bieda jest u nas, ale nie mogę was tu zostawić. Złowiłem trochę ryb, żona przyrządzi nam na wieczerzę. Szczerze zapraszam – rzekł rybak. – Jedźcie na północ wzdłuż rzeki, tam stoi nasza chata.

Niebawem jeździec dotarł do chatki rybaka. Wars był już w domu, a Sawa szykowała wieczerzę. Na stole znalazły się smażone ryby, grzyby duszone z ziołami, kasza, a także chleb razowy i miód. Sawa chciała ugościć przybysza najlepiej, jak mogła. Podróżny nie spodziewał się takiej gościny. Tak smacznych ryb nie jadł już dawno, a grzyby były pyszne.
Po wieczerzy Wars przygotował gościowi posłanie na ławach wyłożonych futrami. Mężczyzna zasnął natychmiast.

Rankiem, gdy tylko wstało słonko, Wars znów wyruszył swą łodzią na połów, a Sawa przyrządzała strawę.
Kiedy gość się obudził, dochodziło już południe. Wyszedł przed chatę i ujrzał w blasku słońca zielony, bujny las i jego odbicie w spokojnych, przejrzystych wodach Wisły. Widok ten zauroczył gościa, a wtedy zza przybrzeżnych trzcin wypłynął Wars i przybił do brzegu. Kiedy rybak wyszedł na brzeg, wędrowiec poprosił go, aby przybył tu, na brzeg rzeki, wraz z żoną Sawą. Wars, nieco zdziwiony, przyprowadził Sawę. Wtedy gość rzekł:
- Bardzo wam dziękuję za gościnę. Wczoraj chyba się wam nie przedstawiłem. Jestem Siemomysł, książę Polan, Goplan, a od niedawna również Mazowszan. Nie zawahaliście się przyjąć pod swój dach nieznajomego i uratowaliście go od głodu, chłodu, a może też od dzikich zwierząt. Aby wasza dobroć nie została zapomniana, nadaję wam okoliczne ziemie, aby po wsze czasy Warszowe pozostały.
Wars i Sawa padli na kolana, dziękując za łaskę.
Po posiłku Wars wskazał księciu drogę do najbliższego grodu.

Z czasem wokół chatki rybaka zaczęła rozwijać się osada, a że była na Warszowych ziemiach, osadę nazwano Warszowa. Później, kiedy osada rozrosła się w miasto, nazwa stopniowo zmieniła się na Warszawa. Dziś to piękne miasto nad malowniczą rzeką jest stolicą Polski.

A co się stało z księciem Siemomysłem? Dotarł do grodu bez problemów, powrócił do Gniezna, ożenił się, wychował syna Mieszka, który po śmierci ojca został pierwszym historycznym władcą Polski, później nazywanym Mieszkiem I.