Wojciechów – tradycyjna kuźnia rodzinna

Wojciechów      0 Opinie

Opis

W dawnych czasach kowalstwo było jednym z najważniejszych i wysoko cenionych zawodów wykonywanych przez człowieka. Kowale potrafili bowiem kształtować twardy metal, po uprzednim ogrzaniu go do temperatury mięknięcia.
Kowalstwo znane było już w starożytności, kiedy to nauczono się wytwarzać brąz – stop miedzi i cyny. Z brązu kuto różne ozdoby, tarcze, miecze, dzidy, noże oraz proste narzędzia rolnicze, jak sierpy czy motyki.
Ok. 500 r p.n.e. było prowadzone również kowalstwo żelaza. W X wieku w niemal całej Europie znane były przedmioty kute z żelaza.
W Polsce już w czasach przedpiastowskich kuto żelazo. Początkowo kowale sami przygotowywali surowiec, wytapiając w dymarkach rudę darniową. Ok. XII-XIII wieku zaczęły powstawać pierwsze huty na bazie pieców funkcjonujących przy kuźniach, które wytapiały metal i produkowały surowiec dla kowali.
Z żelaza kuto ozdoby, tarcze, zbroje, groty do włóczni, miecze, dzidy, noże, topory, siekiery, haki, łańcuchy, zawiasy, rygle, zamki do drzwi oraz różne narzędzia rolnicze. Z czasem kowale zaczęli robić okucia do wozów i sań, a także wyrabiać podkowy i podkuwać konie.
Duże było zapotrzebowanie na usługi kowalskie, zwłaszcza w rolnictwie, gdzie doszły również naprawy narzędzi rolniczych, a także w budownictwie.
Kowalstwo było uprawiane we wszystkich miastach i wsiach. Z czasem z kowalstwa wyodrębniło się ślusarstwo, płatnerstwo, nożownictwo, gwoździarstwo i inne pokrewne techniki obróbki metalu. Zaczęło powstawać również kowalstwo artystyczne, którego początkiem było kucie ozdobnych krzyży do kapliczek i nagrobków.
Dopiero w XIX wieku zaczęto stosować przemysłowe metody kucia żelaza, które nazwano kuźnictwem. Kuźnictwo rozpowszechniło tanie wyroby z żelaza fabrycznego. Wraz z rozwojem produkcji przemysłowej zaczęło zmniejszać się znaczenie kowalstwa w miastach. Na wsiach natomiast nadal odgrywało pierwszoplanową rolę, zwłaszcza w zakresie usług. Kowale nadal wyrabiali większość narzędzi i prostych maszyn rolniczych.
W II połowie XX wieku kowalstwo wiejskie zaczęło podupadać. Produkcja fabryczna wyparła kowalskie narzędzia i maszyny rolnicze. Kowalstwo zajmowało się jedynie naprawami maszyn produkowanych fabrycznie oraz produkcją podków i podkuwaniem koni.

Dziś kowalstwo zaliczane jest do ginących zawodów – w zasadzie przetrwało jedynie kowalstwo artystyczne oraz kuźnie przy stadninach, które zajmują się podkuwaniem koni.

W Polsce do naszych czasów przetrwało niewiele kuźni, a także niewielu kowali. W Stowarzyszeniu Kowali Polskich zrzeszonych jest obecnie ok. 30 mistrzów kowalstwa artystycznego. Prezesem Stowarzyszenia jest Roman Czerniec z Wojciechowa.
Wojciechów jest starą wsią rodową, obecnie gminną, położoną nieopodal Nałęczowa w województwie lubelskim.
W 1919 roku powrócił do kraju i przybył do Wojciechowa Michał Ostrowski, który przez kilka lat podkuwał konie w carskiej Rosji. Ponieważ kowalstwo było dobrym fachem, rok później zbudował pierwszą, drewnianą kuźnię w Wojciechowie. Pierwszy kowal w Wojciechowie miał trzy córki. Jedną z nich wydał za mąż za kowala z pobliskiego Nowego Gaju, który potrafił robić dobre pługi. Ten młody kowal nazywał się Józef Czerniec. Od 1952 roku teść z zięciem razem pracowali w wojciechowskiej kuźni, w której od tej pory nie tylko podkuwano konie, ale też naprawiano pługi, siekiery i inne narzędzia potrzebne w gospodarstwie domowym i rolnym.
Syn Józefa – Roman Czerniec zajął się kowalstwem już w wieku 16 lat. U boku ojca i dziadka zgłębiał tajniki trudnego zawodu kowala. Roman bardzo lubił zwierzęta i starał się je rozumieć. Dzięki temu jego pasją stało się podkuwanie koni.
W 1979 roku Roman Czerniec przejął po ojcu drewnianą, chylącą się ku upadkowi kuźnię. Przebudował ją, powiększył, wzniósł murowane ściany i założył nowy dach.
Z czasem zmalało zapotrzebowanie na kowalstwo użytkowe, wobec czego kuźnia zaczęła specjalizować się w wyrobach artystycznych. Kowalstwo artystyczne musiało dostosować się do współczesnych potrzeb odbiorców, zarówno w miastach, jak i na wsiach. Zaczęto produkować dekoracyjne, kute balustrady, kraty do okien, bramy, furtki, a niekiedy nawet całe ogrodzenia. Powstają również kute meble domowe i ogrodowe, uzupełniane elementami drewnianymi, czy szklanymi, a także wyposażenie wnętrz, jak np. ozdobne zestawy kominkowe, świeczniki, kinkiety, wieszaki, patery i wiele innych przedmiotów dekoracyjnych i użytkowych.

W 1984 roku zorganizowano w wojciechowskiej kuźni pierwsze Ogólnopolskie Spotkanie Kowali, połączone z konkursem. Ponieważ spotkania te zaczęły się powtarzać każdego roku, Roman Czerniec w 1994 roku znów rozbudował swą kuźnię, dobudowując do niej dwa skrzydła. W jednym z nich w 2000 roku założył autorską Galerię Wyrobów Kowalskich, gdzie można podziwiać prace pana Romana. Kilka lat później drugie skrzydło przeznaczył na miejsce sprzedaży swoich wyrobów kowalskich. Pan Roman ma już następcę. Obecnie pracuje w kuźni wraz ze swym synem Piotrem. Jest nadzieja, że kuźnia w Wojciechowie będzie funkcjonowała jeszcze przez kolejne, długie lata.

Poza Ogólnopolskimi Spotkaniami Kowali, od 1995 roku w kuźni wojciechowskiej odbywają się również dwutygodniowe Ogólnopolskie Warsztaty Kowalskie, organizowane przez miejscowy Ośrodek Kultury. Podczas tych imprez kilkudziesięciu kowali z całej Polski (a czasami również z zagranicy) bierze udział w konkursach kowalstwa artystycznego, natomiast młodzi adepci sztuki kowalskiej zdobywają wiedzę i umiejętności z zakresu kucia i zdobienia metalu.
Imprezy kowalskie organizowane są w Wojciechowie od ponad 30 lat. Jest to wielkie święto kowali, a także okolicznych mieszkańców i szerokiej rzeszy turystów. Szczególną atrakcją jest rozpoczęcie imprezy, kiedy to kowale odgrywają marsz kowalski na młoty i kowadła. Jest to moment, kiedy wszystkim wokół wydaje się, że kowale o silnych ciałach oraz umiejętności posługiwania się ogniem i młotem, to prawdziwi herosi.

Kiedy nie ma imprez kowalskich, pan Roman Czerniec poza kuciem żelaza zajmuje się także krzewieniem wiedzy o kowalstwie. Przyjmuje bowiem wycieczki szkolne, opowiada o kowalstwie, pokazuje kuźnię, palenisko, kowadła i młoty, a także wspomina, że kiedyś robił podkowy dla koni, a dziś na szczęście.